Przy okazji prac wykończeniowych, które robię u siebie w domu, kończę elewację. Tam, gdzie trzeba, zaciągam ściany klejem do siatki po raz drugi, w innych miejscach robię zaprawki, gruntuję i maluję.
W trakcie tych prac naszła mnie pewna refleksja...
Ile bym tych ścian nie głaskał pacą, jak bardzo bym się nie starał równać wszystkiego "na żyletę" – i tak zawsze znajdą się miejsca z nierównościami, ubytkami, jakimiś niedoskonałościami. Zwłaszcza gdy słońce pada pod ostrym kątem, a ja sam przyglądam się temu z bliska.
Ale kiedy słońce zmieni położenie, a ja zrobię krok w tył i spojrzę z dystansu – wszystko wygląda naprawdę dobrze. Spójnie. Gotowo.
I wtedy dotarło do mnie, że z nami – z ludźmi – jest bardzo podobnie.
Kluczem do wszystkiego jest?
Perspektywa i dystans - to pod jakim kątem patrzymy na siebie samych, jak bardzo krytyczni wobec samych jesteśmy. Czasami potrzebny jest do tego wszystkiego (siebie) dystans.
Gdy jesteś ambitny, wymagający wobec siebie, nietolerujący bylejakości – bardzo łatwo wpaść w pułapkę ciągłego naprawiania siebie. Chcesz być lepszy, silniejszy, mądrzejszy. Cały czas coś w sobie poprawiasz: formę, charakter, kondycję, nawyki, wiedzę.
Ale jeśli nie zachowasz dystansu, możesz się w tym wszystkim zwyczajnie zagubić.
Bo gdy naprawisz jedną rzecz – zaraz znajdziesz kolejną do poprawy. Gdy się uczysz – odkrywasz nowe obszary, o których wcześniej nie miałeś pojęcia.
I nagle zaczynasz żyć w spirali: „Im więcej się uczę, tym bardziej widzę, jak mało wiem.”
To nie prowadzi do niczego dobrego.
Czasem trzeba po prostu zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na siebie z dystansem.
„Stanąć z boku” i ocenić siebie globalnie – najlepiej patrząc sobie w oczy w lustrze.
Jeśli rozwijasz się i kierujesz swoim życiem w dobrą stronę – to naprawdę jest OK.
Nikt z nas nie będzie idealny. Każdy ma jakieś wady, braki i niedoskonałości.
Ale ci, którzy osiągają swoje cele, to nie perfekcjoniści czekający na idealny moment.
To ludzie, którzy wychodzą do świata z tym, co mają, robią swoje, zbierają feedback z rzeczywistości i na bieżąco dostosowują się do tego, co niesie życie.
Nie żyją w urojeniach o doskonałym świecie ani w micie, że muszą być idealni, zanim ruszą z miejsca.