Od tego biegu zaczęła się moja przygoda z górskimi biegami Ultra. W czerwcu 2020 przystępując wspólnie z Łukasz Stadnicki, nie wiedziałem jeszcze, że tym biegiem rozpocznę swoją przygodę z Koroną Ultramaratonów Polski.
Mimo iż bieg miał miejsce jakieś 5,5 roku temu, trochę w mojej pamięci zostało :D Zostało, bo to była niesamowita przygoda jaką wtedy przeżyliśmy.
Zainspirowani udziałem w tym biegu jakimś kolesiem, którego wyczailismy wtedy na YT. Jedyne co pamiętam to Pan Jacek bardzo zachwalał sobie ten bieg, opowiadał jak to fajnie jemu poszło na Rzeźniku oraz innych biegach ultra, my też postanowiliśmy stawić czoła temu wyzwaniu.
84km po Bieszczadach,
4100m przewyższenia
Oraz my :) niedoświadczeni, ale mocno zdeterminowani i zaangażowani.
Wspominam ten bieg jako wspaniałą lekcję pokory, jak nie biegać po górach :D Po popełniliśmy sporo podstawowych błędów, jak na świeżaków przystało! Nie braliśmy kijków biegowych, bo wtedy ich nieużywaliśmy - kijki były dla cieniasów :D Po pierwszych 2-3km, kiedy zrobiło się mocno pod górę- chwyciłem pierwszą lepszą gałąź i z nią jako swoim kijkiem pokonałem cały dystans. W połowie dystansu postanowiliśmy zostawić czołówki na przepaku - nie będą nam potrzebne, bo skończymy za dnia. Szkoda dźwidać zbędny balast. - Finalnie kończyliśmy o 1 w nocy świecąc sobie telefonami :) Tylko jeden z nas miał zegarek z trasą. Zegarek miał baterię tyko na 12h - całość zajęła nam jakieś 21h :) Od 55km już do końca, to już był bardziej marsz niż bieg, gdyż Łukaszowi wysiadły kolana. Na całe szczęście w połowie biegu, na przepaku kupił sobie kijki i gdyby nie one, szanse ukończenia byłyby znikome.
Biegliśmy Rzeźnika w czasach pandemii i zasady tamtego wydarzenia były inne niż zazwyczaj. Nie było punktów żywieniowych na trasie, wszystkie potrzebne rzeczy trzeba było mieć na swoim wyposażeniu - woda, jedzenie, żele itp. Wydarzenie było rozłożone na tydzień czasu, wystarczyło zadeklarować termin swojego przyjazdu i podać godzinę o której chce się wystartować. Normalnie limit czasu wynosił około 16h. W tamtym okresie został on zniesiony.
To była niesamowita przygoda i wspaniała lekcja biegania po górach. Widoki jakie w lasach i na szczytach widzieliśmy nie da się opisać, a żadne zdjęcie tego nie odda. Mieliśmy tam niemal każde możliwe warunki, od słońca, deszczu, wiatru i kilku godzinną ulewę. Jedynie śniegu zabrakło :)
Od tego zaczęła się moja górska przygoda z biegami ultra. Wtedy właśnie pokochałem bieganie po górach, tą wolność i przestrzeń jaką mi to daje.
#biegrzeźnika #bieganie #ultra #inspiracja #motywacja #góry
kontakt@rakmental.pl
Copyright Przemek Rakowski © 2025 Wszelkie prawa zastrzeżone.